Początek
Postanowiłem pisać od czasu do czasu, bowiem wierzę, że warto dzielić się swoimi przemyśleniami. Po kilkunastu już latach pracy jako sommelier, jako uczestnik licznych kursów i konkursów mogę przedstawić Wam mój punkt widzenia związany z szerokim obszarem pt. “wiedza o winie“.
Przypadek
Zawsze starałem się (i nadal to robię), aby moje życie było w pewien sposób zaplanowane, dobrze zorganizowane i przemyślane. Z winem i moim zawodem sommeliera było dokładnie odwrotnie. Los chciał, że trafiłem swego czasu do policealnego studium hotelarsko gastronomicznego na zajęcia o winie prowadzone przez Sławka Chrzczonowicza i Marka Gałaja. I stało się! Czekałem na każde kolejne spotkania z niecierpliwością, słuchałem, czytałem, wąchałem i próbowałem – słowem, uwielbiałem te spotkania. W tamtych czasach wino było dla mnie zupełnym odkryciem, było nowością, światem który mnie ciekawił i pobudzał do działania. Fascynowały mnie nazwy regionów, szczepów winogron, uwielbiałem odgadywać zapachy, poznawać nowe.
Wino
Do dziś pamiętam wino (w zasadzie to dwa), które wywarły na mnie w tamtym czasie ogromne wrażenie. Pierwszym był alzacki Gewürztraminer od prodeucenta o nazwie Hugel. Uderzyło mnie swoją intensywnością aromatów, wyczuwalnym i tak charakterystycznym zapachem liczi i róży. To dzięki tej próbce tak naprawdę uwierzyłem, że zapachy, o których wszyscy tak głośno mówią rzeczywiście w tych winach się znajdują.
Drugim winem było dojrzewane w dębie Chardonnay Sequoia Grove z Napa Valley. To niesamowite, że po tylu latach dokładnie pamiętam ten aromat, smak i etykietę wina. Zapamiętałem tłustość tego wina, jego miękką fakturę i gładkość – dziś już wiem dlaczego to wino tak smakuje, wtedy po prostu mi smakowało, było inne.
Stowarzyszenie
Po tych fascynacjach wiedziałem, że wino zajmie znaczącą rolę w moim życiu – przyznam, nie wiedziałem, że aż tak! Dowiedziałem się o Stowarzyszeniu Sommelierów Polskich i o mistrzostwach Polski organizowanych przez to stowarzyszenie. Moim pierwszym celem było wstąpienie do szeregów SSP. Przyznam, że nie udało mi się to za pierwszym razem i patrząc z perspektywy dzisiejszej – dobrze się stało. Widziałem, że jeszcze za mało wiem. Pracowałem dwa razy więcej i bardziej intensywniej, żeby móc wstąpić do SSP i wystąpić w mistrzostwach. Moje pierwsze występy były przetarciem szlaku, ale z każdym rokiem byłem coraz bardziej głodny zwycięstwa. Co najważniejsze – sprawiało mi to ogromną radość i satysfakcję. Swoją drogą – polecam każdemu, kto nie boi się zmierzyć z własnym sobą i swoimi słabościami.
Książka
Pamiętam też pierwszą książkę o winie. Pamiętam, że miała zieloną, twardą okładkę, skandynawskiego autora i uwaga…. tytuł: „Wino”. Mam nadzieję, że ta książka przynosi komuś komu ją pożyczyłem tyle radości, co mi kilkanaście lat temu 😉 Lubiłem ją za wyraźne, dobrze opisane mapy i garść rzetelnych informacji w odpowiedniej, nieprzesadzonej ilości. To był dobry wstęp.
WSET
Przyszedł później czas na kursy Wine and Spirits Education Trust. WSET to organizacja szkoleniowa założona w 1969 roku w Wielkiej Brytanii. Dziś kwalifikacje Wine and Spirits Education Trust można uzyskać w ponad 70-ciu krajach, w 19-tu językach, w ponad 600 miejscach (jednym z tych miejsc jest Polish Wine Academy). Wniosek z tego jeden – dyplomy WSET są rozpoznawalne i uznawane niemalże na całym świecie.
Początkowe stopnie ukończyłem w Polsce, ostatni zaś – Diploma in Wines and Spirits – kończyłem w Weinakademie Österreich w Rust. Nadal miło wspominam każdorazowy wyjazd do Austrii, ludzi których tam poznałem, wina które nie raz zaskoczyły. Uzyskując WSET Diploma zdecydowałem się również na napisanie i obronę pracy dotyczącej polskich win uzyskując tytuł Weinakadmiker.
Przyznam, że dało mi to niesamowitą satysfakcję i radość.
Teraz staram się przekazywać tą radość innym bo dla mnie wino to uśmiech, dobrzy ludzie i niepowtarzalne doznania.
Post Scriptum
Gwoli wyjaśnienia dodam na koniec, że nie zamierzam zostać regularnie piszącym blogerem. Z pewnością nieregularnie będę się z Wami dzielił moimi przemyśleniami na temat wiedzy o winie.
2 comments
Karol
Chciałbym się zapytać właśnie, czy uważam Pan, że polskie wina są słabe w porównaniu do innych krajów? Sam nie ukrywam, że pijam od czasu do czasu właśnie nasze i muszę powiedzieć, że smakują mi tak samo jak w przypadku tych zagranicznych.
Andrzej
Nie, nie uważam, że polskie wina “są słabe”. Jak w innych krajach, tak i u nas są wina dobre, bardzo dobre a i mizerne też się czasem trafi 🙂